Katarzyna zajmuje się pacjentami jako lekarz pierwszego kontaktu. Ma obawy, ale mobilizuje się bardziej, bo trafna diagnoza w trakcie nowych warunków jest jeszcze trudniejsza.
„Moja praca zmieniła się znacznie. Najpierw kontaktuje się z pacjentami telefonicznie, dopiero potem podejmuję decyzję czy potrzebują przyjęcia w przychodni. To budzi mój niepokój, bo obawiam się, że mogę przeoczyć coś podczas rozmowy. Wiem jednak, że takie rozwiązanie ma na celu maksymalne zwiększenie bezpieczeństwa pacjentów, ale także mojego i moich najbliższych. W tych trudnych czasach ludzie skarżą się na kołatanie czy bóle serca, ból brzucha – w wielu przypadkach jest to związane ze stresem i samotnością.
Podziwiam moje miasto za to, że wiele rodzin mieszkających w Szczecinie to osoby, które przybyły z innych rejonów, a udało się im stworzyć tutaj wyjątkową społeczność. Pandemia na każdego z nas wpłynęła indywidualnie, jednak to co nas łączy to fakt, że ta sytuacja nas wzmocni.”