Roman CieplińskiRedaktor naczelny Kuriera Szczecińskiego
Koronawirus nas nie pokonał
Połowa marca, tuż po ogłoszeniu stanu epidemii. Po ulicach jeżdżą strażackie pick-upy z głośnikami, z których rozbrzmiewa ostrzeżenie: „Zostańcie w domach. Nie narażajcie swojego życia i zdrowia”. Niepewność, strach przed nieznaną chorobą, lęk przed drugim człowiekiem, potencjalnym nosicielem koronawirusa Covid-19. Powietrze co chwilę świdruje ogłuszający i niosący grozę odgłos pędzących na sygnale karetek pogotowia i ten siarczysty, obecny prawie wszędzie zapach płynów dezynfekujących, który pozostanie w naszej pamięci na długo. Mam jeszcze w pamięci ulice Szczecina, po których poruszają się jedynie niemal zupełnie puste autobusy i tramwaje, no i oczy powyżej maseczek, które na prawie trzy miesiące zasłoniły twarze przechodniów, pasażerów komunikacji miejskiej, petentów, urzędników miejskich, prezydenta miasta. Na początku epidemii stawialiśmy sobie pytania: czy poradzimy sobie, czy damy radę w tak ekstremalnej sytuacji? Takie pytania stawialiśmy sobie także my, dziennikarze i wydawcy prasy. Obawialiśmy się, że Czytelnicy nie zechcą dotykać „śmiercionośnego papieru”.
Dziś, kiedy otwierane są coraz szerzej instytucje, żłobki, przedszkola, a nawet kina i teatry, kiedy wreszcie mogliśmy zdjąć z twarzy maseczki i pójść do fryzjera, możemy powiedzieć, że poradziliśmy sobie. Strach nas nie sparaliżował. Tak jak w słynnej piosence Wojciecha Młynarskiego - „każdy robił swoje”. Mimo obaw - pracownicy DPS-ów, kierowcy autobusów, strażnicy miejscy, pracownicy sektora komunalnego, urzędnicy magistratu… robili swoje. Poradziliśmy sobie pod każdym względem. Egzamin w tych przedziwnych czasach zdały wszystkie służby. Może dlatego Szczecin znalazł się wśród tych miast, gdzie zachorowań na koronawirusa było najmniej w kraju. Opieką objęto ludzi starszych, schorowanych, nieporadnych życiowo. Na bramach kamienic pojawiły się ogłoszenia o ofercie pomocy. Wolontariusze dostarczali potrzebującym lekarstwa, robili zakupy. Spontanicznie do akcji niesienia pomocy włączali się zwykli ludzie, przedsiębiorcy, artyści, którzy między innymi organizowali koncerty uliczne dla objętych kwarantanną. Pracownice pracowni krawieckich szczecińskich teatrów szyły maseczki dla pacjentów szpitali, w tym najmłodszych pacjentów oddziału onkologii. Podjęto szereg decyzji nie tylko zwiększających bezpieczeństwo, w tym dotyczących ograniczenia liczby pasażerów w środkach komunikacji miejskiej ale również wprowadzono czasowe zwolnienia podatkowe. Miasto wsparło też szkoły skazane na zdalne nauczanie kupując między innymi - laptopy dla uczniów. Swoją cegiełkę dołożyli też radni Szczecina, którzy zwolnili kierowców z opłat za parkowanie w SSP.
To trudne doświadczenie paradoksalnie, wbrew zasadzie trzymania bezpiecznego dystansu, zbliżyło mieszkańców Szczecina i potwierdziło naszą tożsamość jako ludzi otwartych, solidarnych i twardych. Koronawirus nas nie pokonał.
Dziękujemy!
Dziś, kiedy otwierane są coraz szerzej instytucje, żłobki, przedszkola, a nawet kina i teatry, kiedy wreszcie mogliśmy zdjąć z twarzy maseczki i pójść do fryzjera, możemy powiedzieć, że poradziliśmy sobie. Strach nas nie sparaliżował. Tak jak w słynnej piosence Wojciecha Młynarskiego - „każdy robił swoje”. Mimo obaw - pracownicy DPS-ów, kierowcy autobusów, strażnicy miejscy, pracownicy sektora komunalnego, urzędnicy magistratu… robili swoje. Poradziliśmy sobie pod każdym względem. Egzamin w tych przedziwnych czasach zdały wszystkie służby. Może dlatego Szczecin znalazł się wśród tych miast, gdzie zachorowań na koronawirusa było najmniej w kraju. Opieką objęto ludzi starszych, schorowanych, nieporadnych życiowo. Na bramach kamienic pojawiły się ogłoszenia o ofercie pomocy. Wolontariusze dostarczali potrzebującym lekarstwa, robili zakupy. Spontanicznie do akcji niesienia pomocy włączali się zwykli ludzie, przedsiębiorcy, artyści, którzy między innymi organizowali koncerty uliczne dla objętych kwarantanną. Pracownice pracowni krawieckich szczecińskich teatrów szyły maseczki dla pacjentów szpitali, w tym najmłodszych pacjentów oddziału onkologii. Podjęto szereg decyzji nie tylko zwiększających bezpieczeństwo, w tym dotyczących ograniczenia liczby pasażerów w środkach komunikacji miejskiej ale również wprowadzono czasowe zwolnienia podatkowe. Miasto wsparło też szkoły skazane na zdalne nauczanie kupując między innymi - laptopy dla uczniów. Swoją cegiełkę dołożyli też radni Szczecina, którzy zwolnili kierowców z opłat za parkowanie w SSP.
To trudne doświadczenie paradoksalnie, wbrew zasadzie trzymania bezpiecznego dystansu, zbliżyło mieszkańców Szczecina i potwierdziło naszą tożsamość jako ludzi otwartych, solidarnych i twardych. Koronawirus nas nie pokonał.
Dziękujemy!